Kardynał Karol Wojtyła na Pijarskiej

Kardynał Karol Wojtyła na Pijarskiej

Karol Wojtyła jako pasterz Archidiecezji Krakowskiej wielokrotnie nawiedzał pijarską świątynię pw. Przemienienia Pańskiego. Jedne z tych odwiedzin były wyjątkowe. Zachowały się zdjęcia i kazanie, jakie wówczas wygłosił.

W 1967 roku przypadała 200. rocznica kanonizacji św. Józefa Kalasancjusza, założyciela Zakonu Szkół Pobożnych (pijarów) i twórcy pierwszego w nowożytnej Europie systemu oświaty na poziomie podstawowym i średnim – darmowej i ogólnodostępnej dla chłopców. Z tego powodu kard. Karol Wojtyła, ówczesny arcybiskup krakowski, przyjął zaproszenie do wygłoszenia kazania na uroczystej Mszy Świętej sprawowanej w kościele pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego przy ul. Pijarskiej 2 w Krakowie.
W związku ze świętem opieki św. Józefa Kalasancjusza, obchodzonym 27 listopada, na obchody rocznicowe wybrano niedzielę przypadającą dzień wcześniej. W kronice Domu Krakowskiego pijarów zachowała się następująca relacja:

26 XI – Ostatnia niedziela listopada. W naszej świątyni obchodziliśmy uroczystość 200-lecia Kanonizacji św. Ojca Naszego wraz ze świętem Jego Opieki. Miała ona przebieg następujący: O godzinie 19 przybył do Kościoła J. Em. Ksiądz Kardynał Karol Wojtyła – powitany liturgicznie przez rektora domu. Kościół przepełniony był młodzieżą naszego liceum – i młodzieżą uczęszczającą na religię do naszego Kościoła. Przy wielkim ołtarzu powitała Ks. Kardynała delegacja dziatwy, potem delegacja młodzieży starszej uczącej się religii w naszej świątyni – następnie delegacja młodzieży naszego internatu. W imieniu prowincji – domu i ludu Bożego powitał Ks. Kardynała Ks. rektor Bonawentura. Ks. Kardynał zasiadł na tronie i rozpoczęła się uroczysta Msza św. ku czci św. O. Naszego, którą celebrował Ks. Prowincjał Andrzej Wróbel. Po ewangelii wszedł na ambonę Ks. Kardynał i wygłosił kazanie o zasługach św. Ojca Naszego dla szkolnictwa podstawowego i możliwości pobierania nauki dzieciom biednym. Po Mszy św. odśpiewano „Ciebie Boże chwalimy” i Ks. Kardynał przeszedł procesjonalnie przez Kościół do zakrystii. Po czym był podejmowany w gronie naszych ojców – dyrektora liceum – kolacją w apartamentach Ks. prowincjała. Nazajutrz Ks. rektor był u ks. Kardynała – by mu podziękować za uświetnienie tej uroczystości. Ks. Kardynał wyraził uznanie i zadowolenie – że tak dużo było młodzieży na tej uroczystości.

Możemy przypuszczać, że kard. Wojtyła przygotował się w oparciu o dostarczone mu informacje dotyczące biografii i znaczenia św. Józefa Kalasancjusza, sprowadzenia pijarów do Polski oraz roli, którą odegrali oni w XVIII w. Na tej podstawie mówca rozwinął tematy budzące jego zainteresowanie i troskę.
Pierwszym z nich była możliwość prowadzenia przez Kościół własnych szkół i nauczania religii. Katolickie Liceum Ojców Pijarów w Krakowie było jedną z niewielu szkół katolickich działających w krajach podporządkowanych Rosji sowieckiej. W latach 1959-1961 wytrzymało szczególnie ostrą akcję władz, dążących do jego zamknięcia przez odebranie praw szkół państwowych. Natomiast nauczanie religii w szkołach państwowych w PRL zostało ostatecznie zniesione ustawą z roku 1961. Wojtyła protestuje przeciwko temu stanowi rzeczy, odwołując się do porozumień międzynarodowych podpisanych przez władze komunistyczne a równocześnie – do nauczania II soboru watykańskiego.
Drugim tematem był model wychowania. Kaznodzieja w sposób bardzo skrótowy a zarazem głęboki połączył refleksję antropologiczną z teologią: skuteczną odpowiedzią na trudności, które młody człowiek przeżywa w okresie, w którym kształtuje się jego osobowość, może być tylko miłość, której źródłem jest Bóg. Ta recepta musi być stosowana w realiach szkoły, w procesie nauczania i wychowania z jego pułapkami i ograniczeniami.
Okolicznościowe kazanie ma podniosły ton i jest bardziej skierowane do nauczycieli i zakonników niż do młodzieży.
Dla uprzystępnienia swojej refleksji kard. Wojtyła zadbał o to, żeby jak najczęściej odwoływać się do wiadomości i realiów bliskich słuchaczom. Stąd zaakcentowanie związków pijarów z Polską i zestawienie św. Józefa Kalasancjusza ze św. Janem z Kęt.
Kazanie nie było dotąd publikowane i zachowało się na pięciu numerowanych stronach maszynopisu w Historycznym Archiwum Generalnym Zakonu Pijarów w Rzymie.
Nosi wyraźne ślady wypowiedzi na żywo, mamy więc zapewne do czynienia ze spisanym nagraniem magnetofonowym.
W przedstawionym poniżej tekście ingerencje redakcyjne zostały ograniczone do minimum: poprawiono oczywiste pomyłki przepisującego tekst oraz błędy językowe, uspójniono i uwspółcześniono interpunkcję oraz zapis. Wierny zapis homilii wywołuje wrażenie, jakby słyszało się dobitny głos Karola Wojtyły, starannie rozkładającego pauzy między poszczególnymi członami zdania i spoglądającego wtedy uważnie na słuchaczy.


Kazanie Jego Eminencji
Ks. Kardynała Karola Wojtyły
wygłoszone w kościele Przemienienia Pańskiego Ojców Pijarów w Krakowie w dniu 26 XI 1967 r.
na uroczystości dwusetnej rocznicy kanonizacji św. Józefa Kalasancjusza


W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.
Moi Drodzy!

Należy się serdeczne podziękowanie ojcom pijarom za to, że przypominają nam w dniu dzisiejszym dwusetną rocznicę kanonizacji ich Założyciela św. Józefa Kalasancjusza. Wyrazy wdzięczności, podziękowanie pragnę przekazać na ręce Przełożonego Prowincji Polskiej Ojców Pijarów i myślę, że dowodem tej wdzięczności jest nasza tutaj wspólna obecność. Szczególnym zaś dowodem jest liczny udział młodzieży. Młodzież obecna tutaj w kościele niech sobie uświadomi, że w tym akcie czci dla św. Założyciela Zgromadzenia Ojców Pijarów6, wyrazami wdzięczności spłaca dług wielu pokoleń od Władysława IV począwszy, które na ziemi polskiej zawdzięczają oświatę i wychowanie synom św. Józefa Kalasancjusza. I dlatego wasza dziś tutaj obecność, Młodzieży, jest szczególnie wymowna.
To kilka słów wstępu.

A teraz, jeżeli mamy podjąć temat, który stawia przed nami uroczystość dzisiejsza, musimy uświadomić sobie, że jest to temat bardzo obszerny. I dlatego spróbuję tylko naszkicować go. Przede wszystkim tutaj potrzebny jest pewien rys historyczny.

Józef Kalasancjusz, Hiszpan, żył w drugiej połowie wieku XVI i pierwszej wieku XVII. Było to życie długie, bo prawie całe stulecie, 90 lat, od 1556 do 1648 r. Było to życie nie tylko długie pod względem lat przeżytych, ale było to życie również bardzo bogate. Bogactwo życia ludzkiego, a zwłaszcza chrześcijanina, kapłana, mierzy się miarą służby. Józef Kalasancjusz oddał olbrzymie usługi nie tylko Kościołowi, oddał olbrzymie usługi ludzkości. Jego wielka zasługa – zasługa zawsze bierze swój początek w służbie – polega na tym, że dostrzegł społeczne znaczenie oświaty i wychowania. Szkoła dzisiaj nie jest żadną rewelacją, ale w dawnej epoce była. Nie znaczy to, że przed nim nie było szkół, że przed nim nie kształcono i wychowywano – były szkoły. Kościół ma pod tym względem wielkie zasługi we wszystkich epokach. W epoce średniowiecznej również były szkoły i niższe, i średnie, i wyższe. Tym niemniej problem oświaty i wychowania jako problem społeczny nie był wtedy jeszcze dostatecznie postawiony. Nie było powszechnego prawa do oświaty, powszechnego prawa do wykształcenia. Trzeba było dopiero św. Józefa Kalasancjusza, ażeby to prawo zaistniało. To prawo dla mas zrodziło cel w sercu tego człowieka, który w swojej ojczyźnie, a przede wszystkim w Rzymie i w całej Italii, widział wszędzie, tak jak nam to przedstawia dzisiejsza Ewangelia, widział dzieci i młodzież, które z reguły wzrastały w powszechnym analfabetyzmie. Nie zjawisko oświaty było powszechnym i społecznym, ale zjawisko analfabetyzmu. Trzeba było być nie tyle społecznym, ale trzeba było świętego, żeby dostrzec, iż to jest jakiś brak, brak pod względem ukształtowania człowieka, praw ludzkiej dojrzałości, praw miłości. Zdawał sobie z tego sprawę św. Józef Kalasancjusz żyjący w Hiszpanii i w Italii, że oświata, wiedza, jest jakąś drogą do cnoty – nie jest cnotą samą, ale jakąś drogą. Bez żadnych zastrzeżeń można mu przypisać miano wielkiego humanisty. Był to zaś humanizm czerpany wprost z Ewangelii. Na przestrzeni długiego życia wszystkie siły poświęcił tej jednej sprawie, ażeby zbierać dzieci, młodzież, ażeby umożliwiać im oświatę, przede wszystkim tę podstawową na poziomie szkoły powszechnej i dalej również średniej. I z myślą o tej sprawie powołał do życia zgromadzenie, które my w Polsce znamy pod skróconą nazwą: „ojców pijarów”. Zgromadzenie miało przygotować nauczycieli i wychowawców, miało tworzyć szkoły i spełniać rolę tak ogromnie społeczną. 

Żył, jak wspomniałem, w drugiej połowie XVI w. i w pierwszej wieku XVII i za jego jeszcze życia Jego synowie, ojcowie pijarzy, dotarli do Polski za czasów króla Władysława IV i w ojczyźnie naszej na polu oświaty położyli olbrzymie zasługi. Zasługi te polegały nie tylko na tworzeniu szkół, na nauczaniu i wychowywaniu młodzieży zarówno bogatej jak i ubogiej, zarówno plebejskiej jak i szlacheckiej – zasługi te polegały na przygotowaniu wielkiej reformy społecznej. Było to w XVIII w., w dobie chylenia się już naszej państwowości. Tą reformą była Komisja Edukacji Narodowej. Nie da się oderwać Komisji Edukacji Narodowej od nazwiska ks. Stanisława Konarskiego, pijara. On był duszą tego pierwszego właściwie w dziejach Europy ministerstwa oświaty. Trzeba sobie powiedzieć, że to pierwsze ministerstwo oświaty, jakie powstało w naszej ojczyźnie, a było instytucją pionierską w wymiarach całej Europy, wywodzi się drogą pośrednią – poprzez ks. Stanisława Konarskiego – wywodzi się drogą pośrednią od św. Józefa Kalasancjusza. Taką ma genealogię. Może wypadałoby, aby o tej genealogii pamiętały zawsze Ministerstwa Oświaty.

To jest skrócony rys historyczny, który – jak widzicie – z wielką łatwością [można] doprowadzić aż do naszych czasów. Dla tych czasów naszych, dzisiejszych trzeba zestawić ze sobą kilka faktów. Faktami są też dokumenty. Takim dokumentem jest niewątpliwie stosunkowo niedawno podpisana konwencja o zwalczaniu dyskryminacji w dziedzinie oświaty, konwencja ONZ podpisana przez wiele państw, w tym przez nasze władze również. Takim dokumentem jest również dokument soboru watykańskiego II – deklaracja o wychowaniu. Widzimy, jak znów idą w parze te dwa fakty: jeden, powiedzmy, w porządku wiedzy, wiedzy międzynarodowej, drugi w porządku kościelnym. Ażeby określić na tle tych faktów, tych dokumentów, przynajmniej minimum praw, które Kościół ma w dziedzinie oświaty i wychowania – to jest to bezsporne prawo do tego, ażeby Kościół mógł prowadzić swoje szkoły i ażeby dzieci rodziców katolickich mogły zdobywać wiedzę w dziedzinie religii bez żadnych przeszkód. To jest minimum. Widzimy, że na to minimum pracowały całe pokolenia, a wkład św. Józefa Kalasancjusza i zakonu ojców pijarów był bardzo wielki, o wiele większy od tego minimum, którego tutaj dowodzą te dwa przytoczone dokumenty – jeden dokument ONZ, a drugi dokument soboru watykańskiego II. 

Ale to jeszcze nie wszystko. Jesteśmy równocześnie świadkami faktu oddzielania całego problemu oświaty i wychowania od religii. Idziemy w jakimś przeciwnym kierunku od tego pionierskiego, jaki przed wieloma wiekami zapoczątkowała działalność św. Józefa Kalasancjusza i ojców pijarów. Jesteśmy świadkami odrywania od religii procesu [oświaty] i wychowania tak, jakby były dwoma oddzielnymi procesami, jakby między wychowaniem człowieka a religią istniała sprzeczność albo przynajmniej rozbieżność. Pod tym względem dzisiejsza uroczystość ma szczególną wymowę. Wprawdzie wspominamy tutaj wydarzenia i fakty sprzed kilkuset lat, ale w tych wydarzeniach i faktach sprzed kilkuset lat zawierają się pewne prawdy i pewne zasady, które mimo stuleci się nie przedawniły. Słyszeliśmy w Ewangelii dzisiejszej tę najgłębszą prawdę i najgłębszą zasadę procesu wykształcenia człowieka, procesu oświaty i wychowania. Tą prawdą i tą zasadą jest miłość. To była tajemnica programu wychowania św. Józefa Kalasancjusza. Tę tajemnicę czerpał wprost od Chrystusa Pana. Bardzo dobrze, [że] Kościół każe nam czytać i rozważać w Jego dzień tę Ewangelię, którą czytaliśmy dzisiaj. W tej Ewangelii wskazana jest odwieczna potrzeba miłości do wychowanków. Trzeba dojrzeć w tym małym, w tym młodym człowieku całe człowieczeństwo. Człowieczeństwo in fieri, które się stanie, które ma się stać. Trzeba wpatrzeć się w to echo życia, kiedy człowiek jest najprzód małym dzieckiem, a zwłaszcza kiedy jest dorastającym chłopcem czy dziewczyną, kiedy się tworzy wśród różnych sprzeczności i konfliktów, wśród różnych sprzeczności i oporów – ale się tworzy... Żeby dotrzeć do tego procesu tworzenia się człowieka, trzeba kierować się miłością tak dogłębną, jakiej nauczył nas Jezus Chrystus. To była tajemnica talentu, geniuszu pedagogicznego św. Józefa Kalasancjusza. I to jest tajemnica w dalszym ciągu wszystkich wielkich pedagogów.

Nie ma mowy o wychowaniu, nie ma mowy o autentycznej szkole, która kształci człowieka, bez miłości, nie ma mowy. I dlatego też nie ma mowy o prawdziwej szkole, o prawdziwym wychowaniu bez Ewangelii. Bo nie ma innego podręcznika miłości, miłości do człowieka, nie ma! – z tego musimy sobie zdać sprawę. Jeżeli sobie z tego nie zdajemy sprawy na drodze pozytywnej, to sobie z tego bardzo prędko musimy zdać sprawę na drodze negatywnej, kiedy wszystkie inne metody wychowania i wykształcenia zawodzą, kiedy jakby na nic się zdawała wielka ilość środków materialnych, wielka siła wtłaczanej do mózgu wiedzy – pomimo tych wszystkich środków materialnych człowiek się nie rozwija, człowieczeństwo nie dojrzewa; i nie ma w czym, jeżeli zabraknie klimatu miłości. W tym miejscu wielka postać Założyciela Zakonu ojców pijarów jest jakimś bardzo wymownym świadectwem; jest świadectwem wielkiej prawdy. Świadectwo to trzeba wciąż przypominać, trzeba je powtarzać poprzez pokolenia, trzeba wciąż do niego wracać, ażeby nasze życie społeczne, a zwłaszcza wychowanie i wykształcenie młodzieży, nie było dla nas bolesnym źródłem zawodu. Dlatego też jesteśmy bardzo wdzięczni ojcom pijarom, że nam dzisiaj przypominają tę rocznicę, rocznicę dwusetną kanonizacji czyli wyniesienia na ołtarze ich Założyciela.

Jest dla nas jeszcze szczególnym powodem radości ta uroczystość, [dlatego] że w tym samym dniu byli kanonizowani św. Józef Kalasancjusz i św. Jan Kanty. Ta druga postać tak bardzo jest nam bliska, bo to jest nasz rodak i to w najbliższym tego słowa znaczeniu, bo to jest krakowianin, jeżeli nie z urodzenia, to w każdym razie z historii jego życia. Będziemy za niedługo w dniu 17 grudnia wspominać w obecności całego Episkopatu z ks. Prymasem, będziemy wspominać dwusetną rocznicę kanonizacji św. Jana Kantego, Jana z Kęt. Dzisiaj wspominamy rocznicę kanonizacji tego w szczególnym znaczeniu jego kolegi, nie tylko kolegi pod względem metryki wprowadzenia do katalogu świętych Kościoła, ale także pod względem tego, co stanowiło dla obu tych świętych szczególne powołanie życiowe, choć w innych epokach, w innych stuleciach.

Niech to wszystko razem, ta uroczystość dzisiejsza i nadchodząca uroczystość św. Jana Kantego, myśli nasze zwróci w stronę wielkiego problemu wychowania, niech zwróci myśli nasze i serca w stronę młodzieży naszej. I módlmy się bardzo gorąco za tę młodzież podczas dzisiejszej Mszy św. Zresztą nie trzeba do tego zachęcać. Jest jakaś wymowa życia, wymowa pokolenia, która sama się tego domaga. Prośmy, ażeby ta wielka prawda, wielka zasada Ewangelii, przykazanie miłości, które jest podstawą wszelkiego wychowania człowieka, żeby ona pomimo wszystkich sprzeciwów i trudności była jednak dalej obecna w naszym życiu, żeby była obecna w naszym życiu rodzinnym, społecznym, żeby stanowiła tak jak dawniej tak i teraz i później głęboki nurt i mocny fundament wychowania człowieka; wykształcenia i wychowania, bo tych dwóch procesów nie można od siebie oderwać. Człowiek nie jest tylko samym intelektem, samym mózgiem – człowiek jest równocześnie i wolą, i sercem. To wszystko składa się na człowieka. Nie da się oderwać wykształcenia od wychowania, tak jak nie da się oderwać w człowieku umysłu od woli i serca; w przeciwnym razie powstanie jakiś twór zniekształcony. 

Niech więc miłość do młodzieży, której po wszystkie czasy przykładem żywym zostanie św. Józef Kalasancjusz i św. Jan Kanty – niech miłość do młodzieży, tak miła Bogu, bez względu na wszystkie trudności, niech ona idzie z nami przez nowe czasy, nowe tysiąclecie. Bo tylko to jest droga do dojrzewania człowieka. Nie można tracić z oczu tej największej prawdy o człowieku. Przecież on jest obrazem Boga. Nie możemy tego obrazu i podobieństwa do Boga, tej autentycznej definicji człowieka krępować do jakichś pomniejszonych wymiarów. On jest obrazem i podobieństwem Boga. Dlatego potrzebna jest miłość, ażeby z tego obrazu i podobieństwa Boga wydobywać coraz to nowe i dojrzalsze rysy. O taką miłość prośmy dla siebie, dla wszystkich wychowanków, dla wszystkich rodziców, dla wszystkich pokoleń, gdy razem wkraczamy w nowe tysiąclecie
naszych dziejów. Amen.